Leonardo jest niewidomym nastolatkiem, który chciałby uniezależnić się
od swojej nadopiekuńczej mamy. Planuje wyjechać na semestr do
zagranicznej szkoły, co nie do końca podoba się jego przyjaciółce
Giovanie. Kiedy w klasie pojawia się nowy uczeń Gabriel, Leonardo
doświadcza uczucia, które każe mu przemyśleć jeszcze raz plany związane z
wyjazdem.
Jasne - odparła Maggie. Weszliśmy do domu, zostawiając Livvie z ciotką Carol na schodach. Ciotka nadal gadała, a Livvie kręciła głową. Zastałam mamę w łóżku, a stara Sophie siedziała obok na krześle. Mama sprawiała wrażenie pijanej, ale w tym momencie W jego oczach online pl lektor stał się cud: babcia Sophie przemówiła. - Lekarz dał jej zastrzyk na nerwy - powiedziała. Pomimo zaistniałej sytuacji była w świetnej formie, lepszej niż kiedy-kolwiek za mojej pamięci. - Idź po swoją ciotkę, dziecko, powiedz jej, że chcę z nią porozmawiać. Możesz to dla mnie zrobić? Timmy pobiegł po ciotkę Carol, a my z Henrym ruszyliśmy za Sophie, która wolnym krokiem wróciła do swego pokoju i wdrapała się na łóżko. - Wejdźcie! Wejdźcie! Przecież was nie ugryzę! Podeszliśmy nieśmiało. - Przykro mi, że straciłaś męża, babciu. - Henry nadal popłakiwał. - Cóż, któreś z nas musiało odejść pierwsze. Chcesz chusteczkę? Weź sobie jedną i wydmuchaj nos. Jest mi tylko przykro, że nie byłam przy nim do końca, to wszystko. - Jak to się stało, babciu? Czy mogę o to zapytać? - Padł martwy na poczcie, biedaczysko. Dostał ataku serca i po prostu upadł. Poszedł po listy, jak co dzień! W jednej chwili żyjesz, a w następnej, puf! - gryziesz ziemię. Ktoś zdmuchnął jego świeczkę. Przypuszczam, że teraz wasz ojciec wypędzi mnie z domu, skoro zabrakło Tipy, który stawał w mojej obronie. Susan, zajrzyj do górnej szuflady i poszukaj jakiejś pary pończoch. - Już się robi! - Otworzyłam szufladę, z której uleciała nikła woń sta-rych perfum. - O rany, tata nigdy by tak nie postąpił! Nawet o tym nie myśl! - Znalazłam pończochy i podałam jej. - Połóż je na łóżku i poszukaj mojej podomki. A twój ojciec jest do tego zdolny. To twardy człowiek. W jego oczach online pl lektor Jakże ja sobie poradzę bez Tipy? Wszystko przy mnie robił! Gdzie twoja ciotka? Muszę z nią porozmawiać o pogrzebie. Pró-bowałam rozmawiać z waszą mamą, ale ona leży w łóżku i zachowuje się tak, jakby tylko jej przypadło w udziale dźwigać krzyż. - Odchrząknęła donośnie i splunęła w chusteczkę. - Przynieś mi trochę wody - wychrypiała. - Pójdę po ciocię Carol - zaproponowałam, pragnąc wreszcie stamtąd wyjść. 212
- Pospiesz się. Mamy mnóstwo roboty! - Tak jest. - Zerknęłam na Henry'ego, który wzruszył ramionami, i umknęłam do kuchni. Zapowiadała się interesująca scena. W kuchni Livvie rozmawiała z Timmym. - Dzisiaj będziemy się uwijać jak te pszczoły - usłyszałam. - Susan! Chodź ze mną, powyjmujemy wasze ubrania, co je włożycie do domu po-grzebowego. Gdzie jest taśma W jego oczach online pl lektor samoprzylepna? - Po co nam taśma samoprzylepna? - spytałam. - Chyba se żarty stroisz z Livvie. Nie wiesz, że bez taśmy nima po-grzebu? Chodź, dziewczyno. Bierzmy się do roboty. Poprosiłam Timmy'ego, żeby zaniósł Sophie szklankę wody, i ruszyłam za Livvie. - Sophie mówi - poinformowałam ją. - To przez ten wstrząs. - Pewnie tak. - Mam ci coś do powiedzenia. Otworzyłam szafę chłopców i wyciągnęłam dwie koszule. - Tak? A co? Czy te będą dobre? - Coś żem widziała na własne oczy. - Co takiego? Tu są dwa krawaty. Ten ma plamę. - Siądź no tu na moment - poleciła, wskazując łóżko. - O co ci chodzi? Livvie miała bardzo dziwną minę. - Dziś rano chciałam najsampierw zamieść ganek. Pan Tipa poszedł na pocztę. No i zobaczyłam coś w salonie. To był mężczyzna. - Kto? - Tegom jeszcze nie wiedziała, ale powiem ci jedno: twoja ręka by przeszła przez niego na wylot! - Co? Duch? - Tak jest. Jeślim kiedy w życiu widziała zjawę, to to właśnie była zjawa. - Idźże, Livvie, nabierasz mnie. - Nie, szanowna pani! Jakem szła korytarzem, zobaczyłam jakąś chmurę w tym dużym lustrze. Chmura urosła i przybrała postać mężczyzny, który wyszedł z lustra i mi się ukłonił. 213
- Mówisz poważnie? - Najpoważniej w świecie. - Powiedz mi dokładnie, co widziałaś - poprosiłam, nie wierząc w ani jedno słowo. - Ten mężczyzna, co W jego oczach online pl lektor wyszedł z lustra, był w kapeluszu i garniturze. Kazałam mu wracać do piekła czy skądkolwiek przyszedł i nie nękać ani mnie, ani nikogo z tej rodziny. Mówię mu, że nie wydajemy tu żadnego przyjęcia i czego on w ogóle chce? A wtedy on pokazał mi zdjęcie twoich dziadków i juzem wiedziała, co knuje! Nie przyszedł na żadne przyjęcie, przyszedł wyssać oddech twojego dziadzia! Ot co! Musowo trzeba coś zrobić z tym lustrem. Nie przynosi nic dobrego. Zanim słońce zajdzie, rzucę trochę cunja na tę rzecz. - Livvie? Wiem, że byś mi nie skłamała, ale ja nigdy w życiu nie wi-działam czegoś podobnego. - Hmm. Jażem się swego czasu naoglądała rozmaitych dziwów. No, zabieraj sukienkę i chodźmy na dół. Zanim minęła czwarta po południu, zgromadziliśmy w kuchni ponad pięćdziesiąt naczyń zawierających specjalności kulinarne wszystkich go-spodyń domowych z wyspy. Livvie była w kuchni, a my z Maggie na przemian otwierałyśmy drzwi. - O, pani Dufour! Szynka! Jak to miło z pani strony! - Jak się czuje twoja mama, skarbie? - Chyba dobrze, nie zaglądałam do niej od jakiegoś czasu. - No cóż, nie trzeba jej niepokoić. Słuchaj, złotko, to mój najlepszy półmisek, więc proszę, powiedz mamie, że będzie mi potrzebny w przy-szłym tygodniu. - Oczywiście, pani Dufour. Przylepię pod spodem kawałek taśmy z pani nazwiskiem. - Grzeczna dziewczynka. Niosąc korytarzem dziesięć funtów różowego mięsa, przystanęłam na-przeciw dużego lustra w salonie i rzuciłam na nie okiem. Nic nie zobaczy-łam. Nic a nic. - Jeszcze jedna szynka - oznajmiłam, wchodząc do kuchni. - Słodki Jezu! Więc mamy dziesięć szynek, dwadzieścia dwie miski sałatki ziemniaczanej, sześć form galaretki z karmelkami i pekanami, trzy 214
torty czekoladowe, siedem tortów kruchych, dziewięć salaterek czerwonego ryżu, cztery salaterki kurczaka z ryżem i całą furę zapiekanek. - Livvie pokręciła głową. - Oznacz ten półmisek i dopisz nazwisko do listy. Twoja mama musi podziękować tym wszystkim kobietom. Daj mi to, odkroję mięso od kości. Uff. Warto by sprawić tej rodzinie psa, ot co. Tyle kości. Livvie zaczęła nucić kolejny hymn kościelny. Odsunęłam na bok kilka naczyń i postawiłam szynkę. Stół sprawiał wrażenie, jakby miał się zawalić pod ciężarem jedzenia. Za skarby świata nie potrafiłam sobie wyobrazić, kto W jego oczach online pl lektor to wszystko zje. - Co to za pieśń, Livvie? - spytała Maggie. - O, dziecko, to moja ulubiona. No, powiedzmy, jedna z moich ulu-bionych. Nazywa się „Niezgłębiona łaska”. Posłuchajcie tylko. - I zaczęła śpiewać swym dźwięcznym głosem. Choćbyśmy tam przez lat tysiące trwali, Blask jasny słońca w krąg rozsiewali, Tyle mieć dni będziemy, co u zarania Dla chwały Bożej wyśpiewania. - Czyż nie ładne to słowa? - zagadnęła Livvie. - Piękne - odparłam. Ten głos, który potrafił tak ostro na nas pokrzy-kiwać i tak łagodnie uspokajać, należał do najcudowniejszych, najbardziej przepojonych uczuciem głosów, jakie mogłam sobie wyobrazić. Kiedy śpiewała, cały świat zamierał w bezruchu. - Przychodzi mi na myśl pan Tipa, jak teraz śpiewa z aniołami Bożymi - powiedziała. - Lubię tę pieśń, bo mi przypomina, że łaska Boża to zbawcza łaska. Spływa na każdego, wiecie, o co mi chodzi? - Nie znam nikogo, kto by tak śpiewał jak ty! - zapewniła Maggie. - O, dajże spokój, dziecko, nie opowiadaj mi głupot. Złotko, w moim kościele śpiewa tyle kobiet, że nawet ich nie zliczysz. - Zaśpiewaj coś jeszcze - poprosiłam. - Złotko, śpiewam przez cały dzień, kiedy wy jesteście w szkole - od-rzekła. - Czas szybciej mija, no i pieśnią W jego oczach online pl lektor chwalę Pana. Wcale nieźle, co? No, panienko Maggie, dość już paplania o mnie. Pokaż listę. Maggie wręczyła jej blok, w którym notowała, kto co przyniósł, swoim kaligraficznym pismem uczennicy szkoły katolickiej. Złościło mnie, że to 215
ona zawsze wszystko zapisuje, nawet punkty podczas gry w remika albo w kanastę. - Gdzie chłopcy? - zapytałam. - Posłałam Timmy'ego do Asalitów po dużą chłodziarkę, a panicz Henry poleciał do „Red & White” po lód i papierowe kubki. Goście będą przychodzić i dziś, i jutro, więc potrzeba nam naczyń jednorazowego użytku, chyba że chcecie zmywać szkło i talerze. - Nie, jednorazowe to dobry pomysł - zgodziła się Maggie. - Aha - przytaknęłam. - Czy mama dalej leży w łóżku? - Doktor już był u niej i jeszcze przyjdzie - odparła Livvie. Oznaczało to, że doktor dał mamie zastrzyk na uspokojenie. Mieliśmy na wyspie dwóch lekarzy. Jednym był doktor Whicket, który przeważnie dawał M.C, zwalające z nóg zastrzyki i doprowadzał ją do stanu śpiączki, a drugim doktor Duggan, który dawał jej pigułki i skutek był taki, że miała rozsze-rzone źrenice i popadała w trans. Nazywaliśmy ich Kłuj Whicket i Truj Duggan. - To był Kłuj - zawyrokowała Maggie. - Jest nieprzytomna. Bliźniaczki drzemały, a Smrodliwa Sophie najwyraźniej brała prawdzi-wy prysznic. Tata z wujkiem Louisem byli w Charlestonie i zapewne wy-bierali trumnę w zakładzie pogrzebowym. Livvie kroiła szynkę i zawijała w folię aluminiową, układając srebrzyste cegiełki w lodówce. Mieliśmy cztery tuziny jaj na ostro. Dwa tuziny i tort bezowo-cytrynowy od Mary Burbage, żony naczelnika poczty, a resztę od jakiejś starowinki, która chodziła W jego oczach online pl lektor do tego samego kościoła co my. Rzecz jasna, najbardziej w tym wszystkim interesowała mnie stypa, no i pogrzeb. - Livvie? Byłaś kiedyś na stypie? - O nieba! Nawet nie pamiętam, ile razy! - Jak wygląda martwy człowiek? To znaczy, kiedy już leży w trumnie i w ogóle, można się go przestraszyć? - Dla mnie wyglądają jak woskowe kukły. A jakbyś popatrzyła, to zobaczysz, że twojego dziadzia wcale tam nima. Sama powłoka, nic więcej. Duch uleciał. Ale pamiętaj, że nie musisz patrzeć, jeśli nie chcesz. Moja kuzynka Harriet nigdy nie spojrzała na umrzyka, a pochowała rodziców i 216
jednego męża. - Przerwała, żeby mi zademonstrować, jak się unika kontaktu wzrokowego ze zwłokami. - Po prostu kiedy podchodzisz, żeby złożyć uszanowanie, zawieszasz oko nad trumną - wyjaśniła - i nie opuszczasz go. Boże, kocham Livvie, prawdziwy z niej skarb, pomyślałam. Ktoś za-stukał do kuchennych drzwi, więc wyjrzałam na zewnątrz. No i patrzcie państwo, stała tam Alice Simpson, trzymając ciasto biszkoptowe z galaretką i sześć butelek coca-coli. - Jak się czuje wasza mama, kochanie? - Dobrze, pani Simpson. Dziękuję za ciasto i colę. Miałaby pani ochotę na kawałek szynki? - Nie, dziękuję. Kiedy stypa? - Nie wiem. Tata z wujkiem Louisem pojechali do miasta, żeby wszystko zorganizować. - No cóż, jak już będziesz coś wiedziała, daj mi znać. - Oczywiście. Jeszcze raz dziękuję. Patrzyłam za nią, gdy schodziła po stopniach i wkraczała między olean-dry. Wydała mi się jakaś smutna. Może w ogóle nie miała rodziny? Gdyby jednak zjawiła się na pogrzebie, wszystkie W jego oczach online pl lektor języki poszłyby w ruch. Byłby to pretekst, żeby przyjść wcześnie i zostać do późna. Nazajutrz rano Maggie przyrządziła biskwity z szynką, omlety z szynką i jaja na szynce. Wyglądało na to, że nieprędko uporamy się z tą górą mięsa. Zmieniłam bliźniaczkom pieluchy, dałam im butelki i przeniosłam do kojca. Wielka szkoda, że nie mają zębów, pomyślałam. Tata, Timmy i Henry jedli i rozmawiali. Mama od poprzedniego dnia leżała w łóżku, a babcia Sophie jeszcze nie wyszła ze swojego pokoju. Może oczekiwała podania posiłku do łóżka, lecz nikt jej nie obsłużył. Pukanie do kuchennych drzwi obwieściło przybycie wujka Louisa. - Hej, stary! Jesteś na nogach? - wykrzyknął zza siatki. - Jestem. Wchodź, Louis, pomożesz nam to zjeść. Bóg mi świadkiem, to przypomina pradawny hawajski rytuał. Gdy jeden ze starszych umiera, zarzyna się w ofierze sto świń - powiedział tata. - Wstań, synu, ustąp wuj-kowi miejsca. Timmy zerwał się z krzesła, wstawił swój talerz do zlewu i nalał wujkowi Louisowi filiżankę kawy. 217
- Ano tak, stary Tipa przeniósł się na tamten świat - zauważył wujek. - Poszedł do Bozi. W sumie to dziwne, wiesz? Jak się dziś miewa moja ma-ma? Gdzie cukiernica? - Tutaj. - Tata przesunął cukiernicę po stole. - Jest wstrząśnięta, oczywiście, ale wprost tryska W jego oczach online pl lektor energią. Wczoraj usta jej się nie zamykały. Wszystko działo się w zwolnionym tempie, a prawdziwe znaczenie miało to, czego nie dopowiedziano. To, że poczucie humoru wujka Louisa było nie na miejscu, że tata porównywał śmierć Tipy do hawajskich rytuałów, że mama zaszyła się w swojej kryjówce - wzmagało napięcie nerwowe. Nasza czwórka zachowywała się jak Indianie w puszczy: stąpaliśmy cicho i ostrożnie, poruszając się w cieniu. Przyjechała Livvie, Henry z Timmym gdzieś zniknęli, a tata z wujkiem Louisem rozmawiali dalej. - Gdzie twoja mama? - zapytała szeptem Livvie, zawiązując fartuch. - Nie wiem. Nie widziałam jej - odparłam. - Hm. Masz tu. - Nalała kawy do filiżanki. - Zanieście jej to, dziew-czynki. Ja zmyję naczynia i zaraz przyjdę. Trzeba ją ruszyć z tego łóżka. Tak nie powinno być. Już się dość nawylegiwała. Nigdy przedtem korytarz nie wydawał mi się tak ciemny. Maggie szła przodem, a ja niosłam filiżankę na spodeczku, słysząc pobrzękiwanie kru-chej porcelany. Ostrożnie W jego oczach online pl lektor uchyliłyśmy drzwi. Zasłony były zaciągnięte, dostrzegłyśmy na łóżku tylko niewyraźną sylwetkę, okrytą kołdrą. Miałam złe przeczucia, a twarz Maggie również nie promieniała nadzieją. - Mamo? - rzuciłam. - Przyniosłam ci kawę. Cisza. - Mamo? - odezwała się Maggie. - Pora wstawać. Postawiłam filiżankę przy jej łóżku i zaczęłam rozsuwać zasłony. - O Boże! - rozległo się nagle. - Mój tatuś nie żyje! Nie zniosę tego! Wystraszyła nas obie śmiertelnie. Na szczęście do pokoju weszła Livvie. - Pani M.C.? No, już pora wstawać, mamy nowy dzień! - Nie mogę! - dobiegł żałosny okrzyk spo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz