sobota, 16 sierpnia 2014

Czasami myślimy o tobie jak o małej w jego oczach dziewczynce

Beth, moje ty wcielenie doskonałości, codziennie odkrywam na nowo, jaka jesteś wspaniała. Ilekroć dochodzę do wniosku, że zawiodłam cię w jakiejś sprawie, ty mi przypominasz, że można na tobie polegać. Dla twojego taty to też jest niespodzianka. I tyle. Czasami myślimy o tobie jak o małej dziewczynce, choć jesteś już młodą kobietą. Niezręczna chwila minęła. - A przez to czujesz się stara i zgrzybiała, co nie? Czy ktoś chce śmietany? A może przynieść metamucil? - W jego oczach online pl lektor Stara? Zgrzybiała? - Tom był przerażony. - Może i zgrzybiała, ale i tak wyszoruję ci usta mydłem, moja panno! - oznajmiłam. - Tak jak Livvie? - Skarbie, po jej szorowaniu wszyscy puszczaliśmy bańki. Słowo daję, nigdy w życiu nie kupię mydła ivory. Do dziś czuję jego smak. - Och, mamo, opowiedz! - To było wtedy, kiedy nazwałam ciotkę Carol „suką”. Coś zrobiła, o rany, nawet nie pamiętam. Pewnie kazała mi usiąść prosto albo coś takiego. No cóż, razem z Livvie wieszałam pranie i wymówiłam szeptem brzydkie słowo. Livvie chwyciła mnie za rękę, wciągnęła po schodach i zanurzyła mi głowę w kuchennym zlewie. Odkręciła wodę, złapała mydło i dostałam rzetelną nauczkę! Usłyszałam: „Żaden dzieciak, nieważne czyj, nie będzie używał takiego języka, dopokąd jestem w tym domu!”. O Boże, plułam i płakałam, ale nigdy więcej nie wymówiłam przy niej słowa „suka”. - I to samo spotykało wszystkich, prawda? - Owszem. I wujek Henry, i wujek Timmy najedli się mydła. Kiedy Livvie nas przyszpiliła, mydliny płynęły gęsto! Beth i Tom wybuchnęli śmiechem. Było nam tak dobrze, że przez chwilę pragnęłam, aby to się nigdy nie skończyło. Tom dolał mi wina teatralnym gestem zniewieściałego francuskiego W jego oczach online pl lektor  kelnera. Uniosłam kieliszek i rozej-rzałam się wokół stołu. Swego czasu byliśmy wspaniałą rodziną. Idealną rodziną. Czy jeden wybryk Toma mógł to wszystko zniszczyć? Beth nalegała, że pozmywa naczynia. Nalała wody z płynem do zlewu, podczas gdy my z Tomem sprzątaliśmy ze stołu. - Ona jest naprawdę wspaniała, Susan. Dzięki tobie. Dałaś mi idealną córkę. Czym mógłbym ci się odwdzięczyć? 163




- Och, nie wiem, naprawdę. Może workiem banknotów. Podaj mi serwetki. Zaraz je namoczę. Poważnie mówiąc, zawsze popierałeś moje metody wychowawcze. Zasługa należy w części do ciebie. Była to szczera prawda. Zdmuchnęłam świece i kręte smużki dymu po-płynęły przez mrok. Co dalej? Odniosłam do kuchni naręcze talerzy, sztućców i poplamionych serwetek. - No i jak idzie? Iskrzy jeszcze między wami? - zapytała szeptem Beth poprzez szum lejącej się wody i łoskot burzy. - Co iskrzy? Na razie posprzątajmy, a jutro zobaczymy, co dalej. Wstawiłam talerze do wody i odwróciłam się, żeby zanieść obrus i ser-wetki do pralni i sprawdzić, co z ubraniem Toma. Beth ruszyła za mną, sycząc jak wąż, który skusił Ewę. - Mamo! Zawsze tak nieznośnie filozofujesz! - Nieprawda. Jestem realistką. - Nie! Jesteś ślepa! Nie widzisz, że trafiła ci się doskonała okazja, żeby usidlić tatę? Posłuchaj, jak skończymy z naczyniami, pójdę na górę. Co-kolwiek by się działo, okay? I nie schodzę na dół, chyba że dach się zawali. Rozumiesz? - Rozumiem. Ale pozwól, żebyśmy z twoim ojcem spróbowali ustalić pewne rzeczy. Nie rób sobie zbyt wielkich nadziei, Beth. Nie wszystko jest takie proste, jak się wydaje. - Znowu to samo. Spróbuj, mamuś. Zrób to dla mnie. Dla nas. Przytuliła mnie i szybko zajęła się naczyniami. W jego oczach online pl lektor Czułam, że muszę po-rozmawiać z Maggie, i to zaraz. Pół butelki czerwonego wina mogło za-kłócić moją równowagę i ocenę sytuacji. Chwyciłam słuchawkę bezprze-wodowego telefonu, który wisiał w kuchni, i wybrałam numer. Następnie zaszyłam się w pralni, starannie zamknąwszy żaluzjowe drzwi. - Maggie? - szepnęłam. - Kto mówi? - To ja, Susan. - Co się stało? Dlaczego szepczesz? Czy wszystko u was w porządku? - Tak. Nie. To znaczy tak, wszystko w porządku! Nie chcę, żeby mnie ktoś podsłuchał. Potrzebuję twojej rady. - Przypomniałam sobie, że dzwonię 164
w trakcie huraganu. - Nic wam się nie stało? Chodzi mi o burzę. - Nie, nic. Przed chwilą przygasło światło, ale prąd nadal jest. Co u ciebie? - Dobrze. Tom jest tutaj. - Co? Jak dostał się do środka? - Beth go wpuściła. Wracam do domu po kolejnym epizodzie z tym szubrawcem Mitchellem i kogo widzę? Jego, czekającego na mnie pod moim własnym dachem. - Piłaś coś? Twój głos brzmi trochę niewyraźnie. - Tak, o Boże. Wytrąbiłam flaszkę wina z tym facetem. Teraz posłu-chaj. Zjawił się z torbą wypakowaną stekami od Harrisa Teetera i merlotem z 1982 roku. - Nie mów! Tom? Tom Hayes? To skąpiradło? Zmyślasz. - Przysięgam na aureolę świętego Piotra. Potem wszedł na drabinę w ulewnym deszczu i pozamykał wszystkie okiennice od południowej strony. - Pomacaj mu czoło, czy nie ma gorączki. - Idźże, wiem, że ma. Pali się teraz do twojej siostry! Aż buzuje! Trafił mi się dziś don Juan. Mów, co robić! - Nie mam nic do gadania. Żeś jest dorosła. Ale na twoim miejscu tobym była cholernie ostrożna. - Jak to ostrożna? Ubrał się w mój różowy szlafrok i łazi po domu dumny jak paw! - Że co? Szlafrok? O nieba, moja siostra wzięła i straciła rozum! Ta-jest, rozum całkiem ją opuścił. Zaczęłam chichotać i nie mogłam przestać. - Się mi zdaje, żeś sama golnęła sobie łyczek rozweselacza, nie? - W jego oczach online pl lektor A co innego człowiek może robić w czasie burzy? Jack Daniel* buja się na ganku z moim mężem i Maybelline, a ja tutaj bawię się z tobą w ciuciubabkę. Co chcesz zrobić? Oddać mu portki czy wciągnąć do łóżka? * Gatunek whisky (przyp. red.). - W tym sęk, że nie wiem. - No to mnie nie pytaj - podsumowała i umilkła. Usłyszałam brzęk kostek lodu w jej szklance. - Gdyby to był mój chłop, to najpierw bym mu 165
złoiła tyłek. A potem, jakby naprawdę żałował, rozumiesz, tak z całego serca, to może bym mu dogodziła. - Idźże, nie ma z ciebie żadnego pożytku. Muszę kończyć. Wszystko u was w porządku? - Jasne. Zadzwonię jutro. Siedziałam na podłodze. Rozłączyłam się i westchnęłam, czując zamęt w głowie. Nagle ręka Toma odsunęła drzwi. Przyłapał mnie. Gryzł dłoń, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Słyszał każde słowo. - Czy moje spodnie już wyschły? - Dać ci je teraz? - Skręcałam się z zażenowania. - No, może nie teraz. Może nigdy. Polubiłem ten szlafrok. Nowy wi-zerunek i tak dalej. Jak tam Maggie? - Świetnie. Wspaniale. Świetnie. Podał mi rękę i pomógł wstać. Dotknęliśmy się po raz pierwszy od kilku miesięcy. Był to przyjacielski gest i nie mogłam się bronić, gdy Tom przy-ciągnął mnie do siebie i pocałował. W trakcie tego zbliżenia usłyszeliśmy gromki łoskot, a potem zgasło W jego oczach online pl lektor  światło. - Co to było, do diaska? - wymamrotałam. - A czy to ważne? Poczułaś, że dom się rusza? - Nie jestem pewna. Lepiej sprawdźmy, co u Beth. - Słusznie. Wypuściliśmy się nawzajem z objęć i odetchnęliśmy głęboko. Wokół nas panowały nieprzeniknione ciemności. - Latarka? - Tu, w tej szufladzie. - Spodnie? - Chwileczkę. - Sięgnęłam do suszarki i wyjęłam wilgotne ubranie, które pospiesznie wciągnął na siebie. Podałam mu latarkę i wzięłam sobie drugą. Pomaszerowaliśmy szybko przez ciemny hall w stronę schodów. - Beth? - krzyknęłam. - Co to było? - zawołała w odpowiedzi. - Słyszeliście? - Nie wiem! Zostań, gdzie jesteś, przyniosę ci latarkę! - huknął Tom. - Nic ci się nie stało? - Nic a nic! Wziął ode mnie latarkę i zaniósł Beth. 166
- Zejdź na dół, kochanie. Sprawdzimy, co to było - powiedziałam. - Zaczekajcie w salonie - polecił Tom - a ja się rozejrzę. - Tom? - Tak? Dotknęłam jego ramienia. - Bądź ostrożny. - Nie martw się. Mam wrażenie, że szkoda już się stała. Był to eufemizm wieczoru. Upłynęło kilka minut. W tym czasie zdałam sobie sprawę, że coś ude-rzyło w dom i zaczęłam w myślach szacować rozmiary szkód, dziękując równocześnie Bogu, że nikomu z nas nic się nie stało. Beth siedziała tuż obok mnie na sofie. Za zamkniętymi okiennicami błyskawice rozświetlały niebo i z wszystkich stron dobiegały grzmoty. Wreszcie usłyszałyśmy kroki Toma na schodach. - Mamy towarzystwo na drugim piętrze. Potrzebuję miotły, ścierek i paru dużych worków na śmieci. - Co się stało? - Gałąź przebiła okno w pokoju gościnnym. Na górze jest piekielny bałagan, ale nie da się wszystkiego posprzątać w tych ciemnościach. Pójdę po piłę i utnę konar, a okno po prostu zasłonię folią, żeby nie lało do środka. To nie tragedia. - Miałeś rację, trzeba było pozamykać wszystkie okiennice. - Kto mógł to przewidzieć? Zaraz wracam. Weszłam z latarką na górę, a za mną Beth, dźwigając miotłę, ścierki i worki. Gdy otworzyłam drzwi, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Do naszego domu wtargnął prawie dwumetrowy, opleciony pnączami konar dębu. W jego oczach online pl lektor Zasłony wraz z żabkami i wyrwanym ze ściany karniszem zwisały z gałęzi. Okno i framuga były zniszczone. Musiałam zaczekać do następnego dnia, żeby ogarnąć sytuację, ale czułam pod nogami kawałki kory, drobne gałązki i mokry dywan. Wiatr i deszcz nieustannie wdzierały się przez otwór w ścianie. - Ale bałagan, co? - Tom stanął za mną. - Nie miałam pojęcia, że jedna gałąź może narobić takiego zamieszania - zauważyłam cicho. - Na tym jeszcze nie koniec; reszta drzewa opiera się o dom. Letnie 167
deszcze prawdopodobnie podmyły korzenie. Powinnaś wezwać kogoś, żeby sprawdził fundamenty i belki nośne. Potrzymaj latarkę, a ja potnę tę gałąź. Beth, spróbuj pozbierać, co się da. Wiem, że jest ciemno, ale postaraj się, dobrze? - Tatusiu, to okropne! Mogliśmy zginąć, gdybyśmy tu siedzieli! - Rozpłakała się, a ja otoczyłam ją ramieniem. Muszę przyznać, że sama byłam bliska płaczu. - Beth, nie czas teraz na łzy. Weź się w garść, maleńka. Pomóżmy ta-cie, okay? Później możemy sobie razem popłakać. Zapadła cisza i wiedzieliśmy, że zbliżyło się do nas oko burzy. Na chwilę przerwaliśmy pracę, by wyjść przed dom i zerknąć na Queen Street. Nasza trójka - Trzej Królowie, Święta Rodzina, trzech tenorów, świnki trzy - kiedy myślałam „nasza trójka”, czułam radosny zawrót głowy. A zatem nasza trójka stanęła w otwartych drzwiach i wstrzymała oddech. Całe frontowe podwórze pokrywały rozrzucone konary. Po lewej stronie dostrzegliśmy wierzchołek dębu, wyzierający zza rogu domu. Chmury sunące po niebie przesłaniały księżyc w nowiu, sprzyjający przyborowi wód. Tom i ja ze-szliśmy na chodnik. - Ty na razie zostań, Beth. Sprawdzimy, czy można bezpiecznie wyjść. Kiwnęła głową i potarła ramiona, jakby jej było zimno. Przemknęło mi przez głowę, czy przypadkiem nie dramatyzuje, aby pokazać Tomowi, że jest jej potrzebny. Musiałam jednak przyznać, że i mnie przestraszyło po-walone W jego oczach online pl lektor drzewo. Ujęłam Toma pod rękę i ruszyliśmy ostrożnie w drobnym deszczu na szybki rekonesans, żeby zdążyć przed nawrotem burzy. Ulica zasłana była najrozmaitszymi przedmiotami, od kubłów na śmieci zaklinowanych w rozbitych szybach samochodów po fotel na biegunach, chyboczący się na gałęzi drzewa. W poprzek zalanych dróg leżały karłowate palmy. Z każdego budynku zwisały zerwane druty. Wszędzie panowała niesamowita cisza. Uważnie obeszliśmy dom, żeby przyjrzeć się drzewu. Potężny, wyrwany z korzeniami dąb opierał się o ścianę. Mogłam się tylko domyślać, jakie będą koszty remontu. - Dobrze, że pozamykałem te okiennice. Wyobrażasz sobie, co by było, gdybym nic nie zrobił? 168
- Następnym razem użyj taśmy perforowanej. - Wisielczy humor. - Bardzo śmieszne. Zresztą to bez różnicy. Chodź, skończymy z tym pokojem. Tom upiłował wreszcie gałąź na tyle, że mogliśmy zabezpieczyć okno przed deszczem workami na śmieci. Zdjęłam narzuty z dwóch łóżek i wsa-dziłam razem z zasłonami do worka, aby rano zawieźć je do pralni che-micznej. Beth zniknęła na dole. Wyglądało na to, że nawałnica zaczyna się uspokajać. - Muszę umyć ręce - oznajmił Tom. - Czy znalazłoby się dla mnie coś do włożenia prócz twojego szlafroka? Znowu przemokłem. - Aha, ja też. Chyba mam jakiś stary dres, który będzie w sam raz. Przyniosę ci. Obydwoje byliśmy dziwnie milczący. Tym razem, gdy się przebierali-śmy, w ogóle nie myślałam o tym, co na siebie wkładam. Zeszliśmy na dół - i zobaczyliśmy, że w salonie pali się dwadzieścia świec, powtykanych we wszystkie świeczniki, jakie miałam w domu. Na tacy stała butelka białego wina, dwa kieliszki i miska z solonymi orzeszkami. - Idę do łóżka - zawiadomiła Beth, całując w policzek najpierw mnie, a potem Toma. - Zawołajcie mnie, gdyby dom się walił. Bez słowa odprowadziliśmy ją wzrokiem, gdy wspinała się z latarką po schodach. Bardzo wyraźnie okazała, jak kocha nas oboje. - I co teraz? - zagadnęłam. - Masz ochotę na kieliszek wina? - Jasne. Nalał wina i podał mi kieliszek, wpatrując się w moją twarz. Jego oczy powiedziały mi wszystko, co chciałam wiedzieć, lecz mimo to potrzebo-wałam słów. - Zdaje się, że nasza córka ma co do nas pewne plany - powiedział. - Tak. Niewątpliwie ma. - Denerwujesz się, prawda? - Owszem. - Jeżeli to ci poprawi samopoczucie, ja także. Wciąż staliśmy, niepewni, co robić, gdzie usiąść, czy wdać się w długo odkładaną dyskusję, czy zostawić przeszłość w spokoju i po prostu zejść się na nowo. 169
- Tom, musimy porozmawiać - zaczęłam. - Wiem. Jestem nic niewartym sukinsynem. Byłam pokrzywdzoną stroną i nadal odczuwałam ból. - Niezły wstęp, ale niekoniecznie to chciałam usłyszeć. - Dużo o tym myślałem, Susan. Byłem idiotą, kompletnym idiotą, że cię zostawiłem. Zagalopowałem się z młodą kobietą i popełniłem najwięk-szy błąd w życiu. - Zdarza się. - Podobno. Ale teraz widzę, jaki byłem głupi i błagam, wybacz mi i pozwól wrócić. Chcę wrócić do domu. - W jego oczach online pl lektor O Boże - powiedziałam zdławionym głosem. Odstawił swój kieliszek na stolik i zabrał mój. Potem ujął moje ręce i zarzucił sobie na szyję, a sam otoczył ramionami moją talię. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Łzy popłynęły mi po policzkach. Zaczął mnie całować, jego palce starły łzy i odgarnęły moje włosy. Potrzebowałam tych pocałunków. Zdałam sobie sprawę, ile kryje się we mnie pożądania i od jak dawna nikt nie trzymał mnie w objęciach. Oddawałam każdy pocałunek, gest i dotknięcie z zaskakującą, coraz silniejszą namiętnością. Zrobiło mi się gorąco i zaczęłam się lekko pocić. Pociągnął mnie w stronę sofy, a ja nie stawiałam oporu. Kto to był? Nie był to Tom, jakiego pamiętałam, ten, który łapał mnie w ciemnościach i zanim zdążyłam przeliterować własne nazwisko, już mył się w łazience. Nie, ten mężczyzna, ten niespieszący się, czuły Casanova był kimś, kogo nie znałam. Kochaliśmy się powoli, jakbyśmy tańczyli walca. Rozebrał mnie, patrzył przez długą chwilę i powiedział, że jestem piękna. On także był piękny, ale obcy. Oddychaliśmy w tym samym rytmie, poruszaliśmy się w tym samym rytmie, dając sobie nawzajem rozkosz jak kochankowie, którzy dopiero co się poznali. Gdy mnie przytulał, czułam przyspieszone bicie jego serca. Powtarzał, że mnie kocha - błagalnym szeptem, domagającym się wza-jemności. Czułam to. Rozpalał mnie, jak nigdy w latach naszego małżeń-stwa. Niewątpliwie sporo się nauczył, kiedy go tu nie było, i choć przypo-minało mi to dobitnie o jego niewierności, pragnęłam go tak mocno, jak nigdy przedtem. W końcu nadeszła pora odpoczynku. Ze znużenia nie mo-gliśmy się poruszyć. 170
- Cholera! - powiedział. - Więc jednak naprawdę cię kocham, wiesz? - O, czyżby istotnie? - spytałam nader uszczypliwym tonem. - A tak, istotnie. I to bardzo. - Poczułam, że się uśmiecha, przytulając twarz do mojego ramienia. - Ja też cię kocham - szepnęłam mu w kark i pocałowałam go delikat-nie, z czułością, której - miałam nadzieję - nigdy nie zapomni.
9. Następstwa 1963 Południowe Wybrzeże było spustoszone. Wiedziałam o tym, zanim jeszcze otworzyłam oczy. Dobiegające z podwórza krzyki ojca i W jego oczach online pl lektor sąsiadów przebijały się przez okna sypialni. „O mój Boże! Tylko popatrz!... Ma pan prąd? Światło zgasło około siódmej i rób, co chcesz! Nigdy w życiu... Skąd się wzięła ta łódź na moim podwórzu?... Nie mogę znaleźć psa!... Gdzie się podział mój ganek?”. Słuchałam, a poranne światło rozpraszało opary snu. Mocno zacisnęłam powieki. Miniona noc wydawała się przerażającym koszmarem. Nie wy-chodziłam z łóżka. Nigdy więcej nie chciałam oglądać mojego ojca i ciotki. Pomyślałam o matce leżącej na oddziale położniczym i zastanowiłam się, czy podejrzewa ojca o cokolwiek. Pękało mi serce. Za urodzenie bliźniaczek zasługiwała na wartę honorową, a tymczasem czekały ją tylko kłamstwa i oszustwo. Mama miała przebywać w szpitalu przez tydzień i cieszyłam się z tego. Potrzebowała odpoczynku. W tym czasie moi bracia, Maggie i ja zorgani-zujemy się jakoś, żeby jej pomóc. Kiedy będziemy w szkole, bliźniaczkami zajmie się Livvie. Po powrocie zaopiekujemy się nimi na zmianę. Mama odpocznie, straci parę kilogramów, odzyska humor, wyładnieje i tata na nowo się w niej zakocha. Przysunęłam się do nocnego stolika i sięgnęłam po zdjęcie rodziców, zrobione w dniu ich zaręczyn. Moja matka była w młodości piękną kobietą. Miała starannie ułożone, kasztanowate włosy i pełne usta, rozchylone w figlarnym uśmiechu, a jej bajeczne niebieskie oczy wypełniało radosne wyczekiwanie na to, co przyniesie życie. Drobnokoścista i wdzięczna, 172
przypominała

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz